Wrzosowy Młyn, plener fotograficzny

Niech to szlag...pada, jest ponuro, jajniki chcą wyjść mi kręgosłupem, a hormony nie pozwalają racjonalnie myśleć. Facet nigdy nie zrozumie co przechodzić musi kobieta podczas okresu. Dlatego w te dni tak bardzo chciałabym, tam na dole zobaczyć dorodnego fiuta i nie móc martwić się o samopoczucie.
Jeszcze godzinę temu walizka i kilka rozrzuconych fatałaszków po moim mieszkaniu, dawały znać, że niedawno wróciłam z kilkudniowego pleneru.
Kiedy z niego wracałam zastanawiałam się czy być cipą, którą jestem na codzień, czy jednak ku uciesze organizatora owego pleneru dać się ponieść temu co zauważają nieliczni, miedzy innymi on.
Ale jak tu w okres nie być cipą???;)
Chwile zastanawiałam się zanim zdecydowałam się zapisać na tą artystyczną orgię. 50 osób, czy nawet nieco ponad, robi wrażenie. Na mnie, raczej mało pozytywne. Nie przepadam za tłumami, nie lubię kiedy sama na sobie wymuszam nienaturalne zachowania i uśmiech. Ale jechało trochę znajomych twarzy i takie, które chciałam poznać. Uznałam, że to dobry moment, by zrobić dosłownie kilka kadrów, które zwyczajnie mi się przydadzą. Można powiedzieć, że widziałam w tym interes.
Miejsce wydawało się świetne również na odpoczynek(no dobra, wtedy nie analizowałam ilości wypitego alkoholu), a organizatorzy wzbudzili ogromną sympatię. Wiem, że te czynniki są szalenie istotne. Jako, że sama dość długo organizowałam plenery fotograficzne, wiem, że miejsce i ludzie to podstawa.
Nie nastawiałam się ani pozytywnie, ani negatywnie. Byłam zadowolona, że na miejscu spotkam lubianych fotografów, kilku też chciałam poznać. Reszta była miłym dodatkiem, albo i nie.
Na miejscu spotkał mnie przeuroczy gospodarz i jego piękna żona, która raczyła nas świetnymi posiłkami i oni.. Asia i Filip. Para, która przywraca wiarę w fajne związki. Sielskie, przytulne wnętrze, cudny psiak i kompletny brak zasięgu..
Pomyślałam, że to już jest niezły początek.
Nie mam problemu z szybką adaptacją, jestem głośna wtedy kiedy jest na to czas i cicha, kiedy zaczynają mnie męczyć inni. Ludzi było w cholerę. Kojarzyłam może z 20 osób, reszta to kompletnie obce twarze.
Co robi się na takich plenerach zapytają laicy. Ano to co na każdej większej czy mniejszej imprezie. Pije się, śmieje, rozmawia, bzyka jeśli ktoś ma ochotę i sposobność..My dokładamy jeszcze do tego zdjęcia, które miałam wrażenie tam robiło się 24h.
Moje indywidualne sesje zazwyczaj są dość krótkie, nie lubię się męczyć, moja frustracja wychodzi potem na zdjęciach. Na takich plenerach wszyscy naspidowani emocjami i radością ciągną ile się da..To nie do końca jest dla mnie. Bo choć jestem spontaniczna i pozuje właściwie nie pozując, to pewnego rodzaju "przymus" otaczających ludzi sprawia, że zaczynam się wycofywać. Oczywiście nikt nie wymaga na tego rodzaju plenerach, żeby każdy z każdym współpracował, rozmawiał, czy nawet się uśmiechał porozumiewawczo. Nie, nie..Wszyscy są wolni jak pszczółki na łące i mogą się gubić nawet na pół dnia..Nikogo to nie interesuje;)
Takie imprezy mają też to do siebie, że tłum ludzi, których łączy jedna pasja, albo będą Cie uskrzydlać , albo wręcz przeciwnie..pociągną na dno beznadziejności. Pomysły, które kiedyś wydawały ci się absurdalne, nagle pod wpływem innych i oparów jeszcze niedawno pitego alkoholu, będą realizowane z uśmiechem na twarzy..Dopiero potem zapytasz siebie, na chuj mi to było.
Dla fanu? Pewnie tak..no to robiłam trochę głupot, których pewnie normalnie bym nie zrobiła. Zapozowałam nawet na jednym zdjęciu z przeuroczymi modelkami, jeszcze bardziej uroczej Kindze, która mnie o to poprosiła. Cudowna dziewczynka. Ba, zapozowałam solo pani fotograf, która kompletnie nie widząc kim jestem i że moje fanaberie zabraniają mi pozować kobietom, ot tak zaprosiła mnie na kilka kadrów. Była w tym tak urocza, że nie sposób było jej odmówić.
No ale wiadomo, jechałam też po zdjęcia dla siebie.
I jak to w życiu bywa, znów coś nie do końca poszło po mojej myśli. Jechałam tam dla 3-4 fotografów. Tyle wystarczyło mi, by przywieźć satysfakcjonujące mnie fotografie. Jeden nie dojechał, jeden  zaprzyjaźnił się z wódką bardziej niż sądziłam, że można ..No życie kurwa..Nie płakałam. Został rodzynek, który zrobił dokładnie to co chciałam i czego oczekiwałam.
Nie przeczę, dla mnie jako artystki, te 3 dni były bardzo kreatywne..ale równie mocno męczące. Bywały momenty, w których chciałam usunąć wszystkich na pstryknięcie palcem. Pewnie za kilka godzin pozwoliłabym im wrócić, ale bywały momenty zawieszenia, w których marzyłam o samotności, którą tak uwielbiam. Mimo wszystko cudownie było obserwować tylu ludzi w jednym miejscu. Zazwyczaj robię to na mieście , w komunikacji czy gdzieś na imprezach. Lubie obserwować ludzi, ich zachowania, ich zmieszanie. Tu miałam paletę różnych osobowości w jednym miejscu. I choć nadal nie będę zwolenniczką dużych plenerów, zgodnie z moją przekorną naturą będę je pewnie co jakiś czas odwiedzać.Wtapiać się w tłum, szukać inspirujących osobowości, robić z siebie wariatkę i śmiać się do rozpuku..
 Bywa, że w tłumie ludzi, spotykasz kogoś o kim nie wiesz nic prócz tego co podpowiada Ci intuicja... patrzysz , słuchasz i widzisz trochę siebie. Mam zdolność do wyłapywania takich ludzi (pisząc ludzi... mam niestety na myśli facetów, z kobietą taka interakcja nie miałaby miejsca). I nagle prócz doznań artystycznych, alkoholowych i setek klatek w głowie z cyckami innych modelek, dostajesz coś co zostaje na dłużej, ciekawą wymianę zdań i informacje, których być może nigdy nie chciałbyś usłyszeć..ale jednak zostały Ci sprzedane i idziesz z tym dalej. Bierzesz z tej osoby to co najlepsze dla siebie i gnasz dalej. Zastanawiam się tylko czego wzięłam mu najwięcej... Cynizmu, pewności siebie czy powierzchownego chłodu:) Bo tego wszystkiego już chyba mam w nadmiarze..
Reasumując. Zajebiste 3 dni pełne dziwnych zachowań, alkoholu, wygłupów i zdjęć. Ktoś z otwartą przyłbicą wyciągnie coś dla siebie, coś na dłużej, bardziej.


Plener Analogowy Wrocław 5- "Niezły Młyn"
https://web.facebook.com/WrzosowyMlyn/?fref=mentions

Dziś wyjątkowo bez zdjęć, backstage nie nadają się do pokazania, a na pokazanie materiału jest jeszcze za wcześnie:)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga