Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2018
Obraz
Jest coś w mojej naturze, że nie bywam szczęśliwa bez smutku. Melancholia towarzyszy mi odkąd pamiętam. I lubię ten stan. Bardzo lubię. Smutek sprawia, że doceniam radość. Łzy sprawiają, że po nieprzespanej nocy poranek wydaje się czystszy. Im jestem starsza tym bardziej lubię swoje towarzystwo, stan w którym bez żenady spędzam ze sobą wieczór, robiąc to co sprawia mi przyjemność. Ma to swoje plusy i minusy. Bo coraz częściej wydaje mi się, że ludzie nie są mi potrzebni. Czasem myślę, że jestem dość dysfunkcyjna i aspołeczna. Z drugiej strony te 10 dni w miesiącu spędzam w towarzystwie znajomych, klientów, czy fotografów. Trudno mi jednak dbać o relacje z ludźmi. Chyba nazbyt ich nie pielęgnuję. Był kiedyś w moim życiu przez wiele lat facet, wszyscy mówiliśmy na niego Długi. Miał coś koło 190 cm i był tak chudy, że niemalże mieścił się w przerwach między płotem, kiedy uciekaliśmy przed policją goniącą nas za picie wina w miejscu publicznym. Poznałam go kiedy właściwie kolejny raz uci