Zastanawiałam się dziś czy ludzie, którzy coś piszą noszą tekst w sobie..czy robią to ot tak, na "prędce", w danej chwili..Ja potrafię nosić tekst w głowie cały dzień, pojedyncze zdania układają mi się same. Nie siadam wtedy jednak do laptopa i nie smaruje..Zwyczajnie z nimi chodzę..siadam jak jest odpowiednia pora. Noszę w sobie znamiona artystki, przyznam , że tego nie lubię. Rzemiosło przyniosłoby mi dużo więcej spokoju i korzyści..ale z drugiej strony kim byłabym bez tych emocji, chaosu i braku konsekwencji..
Poczułam dziś wiosnę, wstałam wcześniej niż zwykle, uświadomiłam sobie, że jest dzień kobiet i postanowiłam obdarować się dobrym dniem. Pogoda dała nadzieje, na zbliżającą się wiosnę. Choć cholera wie jak było w centrum Warszawy, moja dzielnica zawsze jest dziwnie jaśniejsza i bardziej słoneczna. Wszyscy śmieją się, że to już nie Wawa, ale mam tu spory kawałek lasów i przestrzeni, a o gwarze miasta nie ma mowy. Może zatem i słońce mam inne.
Po porannej kawie miałam bardzo mocne postanowienie..Włączyłam Chodakowską i dumna z siebie przebrnęłam przez pierwsze 2 minuty jej motywującej gadki..No kurwa bez szans..Pomyślałam, że skoro nadal będę z nadprogramowymi kilogramami, to pomóc mi może jedynie dobra kolacja, wino i kwiaty..Dużo kwiatów. Wszakże dziś dzień kobiet. I choć uskuteczniam wokół ten sam bełkot co roku, odnośnie dnia kobiet, walentynek i innych takich, że to niby dzień jak co dzień i przecież nie należy robić z tego większego halo, to chyba jednak wychodzi ze mnie typowa baba..
Wiem, wiem..cofniecie się teraz do moich nagich, erotycznych zdjęć i pomyślicie, co ona pierdoli?
Kwiatki ? Świeci cyckami, wydziarała całą rękę, zgoliła pół głowy i pisze jakieś farmazony o kwiatkach..Może jeszcze jest romantyczką?..
No cóż..
Zawsze uznawałam to za swoją słabość. Nie wiem czy to małomiasteczkowość czy mentalność w jakiej się wychowałam, ale wszystkie swoje łagodniejsze cechy uznaję za swoją słabość. A że natura obdarzyła mnie przeciwległymi biegunami charakteru..To właściwie nieliczni wiedzą, że rajcuje mnie letnia rosa, zachody słońca, przyroda i...gotowanie :)
No właśnie..Już rano obmyślałam niecny plan na dobrą kolację..Nie lubię jeść sama, ale kocham gotować. No ale jak się nie ma co się lubi..
Poleciałam zatem tuż przed południem na te zakupy do pobliskiej biedry..Tuż obok, jak na ten dzień przystało, stał pan z ogromem tulipanów, które kocham. Wybrałam odmianę zwaną papuzią. Jedne z najtrwalszych i najpiękniejszych. Z naręczem tych tulipanów, bo nie jestem jak jebani maczo wszech czasów i nie kupuje 3 tulipanów, i z tymi zakupami z biedry, toczyłam się do domu niczym wielbłąd albo jakiś inny kangur. W duchu zawsze klnę na czym świat stoi myśląc sobie, że pierdolę tą niezależność i błagam o przystojnego bruneta, który te zakupy swoim silnym ramieniem ogarnie w 3 minuty.
I chuj..moje prośby nie zostały wysłuchane.
Ale dałam rade. Zakupy wniesione, kwiaty ogarnięte..wino w lodówce.
Opędzlowałam okna, a u mnie to serio robota na kilka godzin, pojeździłam na szmacie, zmieniłam pościel.
Rzucając się na łóżko, stuknęłam się w głowę, bo zapierdzielałam jakbym co najmniej się spodziewała bzykania roku.. A tu ani bzykania, ani kwiatów. Niezależność to czy żenada?
Oj tak, wiem, wiem..paskudny mam charakter. Na dłuższą metę trudno to ogarnąć :)
No ale dom lśni, kwiaty w wazonach, a ja dumna ze swojej estetycznej natury mogłam poddać się kolejnym uciechom ciała..hehe, wiem o czym teraz myślicie:) Nie, nie , nie będę tu opisywać swoich onanistycznych przeżyć..Choć jest to niebywale jeden z ważniejszych tematów na moich sesjach. Zdarza się bowiem , że fotografowie naliczają mi niezliczone ilości orgazmów podczas fot..Jestem jednak świetną aktorką...choć..i tu tę tajemnicę zabiorę do grobu :) Zawsze lubiłam zostawiać ludzi w niewiedzy;)
Ten post podyktowany dzisiejszym dniem jest nieco luźniejszy z iście prywatnym zacięciem..ale też dostawałam ostatnio zapytania czy pisać będę tylko na tematy fotograficzne..Wiec postanowiłam wkraść nieco swoich prywatnych myśli, obnażyć się słowem ..Nie, nie przybliżam Wam siebie. Tego nie da się zrobić, bo sprzedaje wam tutaj tylko tyle ile uznam za stosowne..ale od czasu do czasu wrzucę luźny dzień..
Wino w kieliszku, kolacja w brzuszku, ulubiony serial przede mną..Mam 33 lata i zaczynam być nudna jak flaki z olejem:)
Oby mi cycki szybko nie znalazły się na lini z łechtaczką, to może jeszcze dreszczyk emocji spotka mnie na sesjach :))
Zupełnie nieprofesjonalnie wrzucam wam kilka zdjęć z mojego dnia kobiet;)))
Znający moje zdjęcia zauważą, że moje mieszkanie często przewija się na moich fotografiach.


I tradycyjnie wrzuta muzyczna:
https://www.youtube.com/watch?v=h5jz8xdpR0M












Komentarze

Popularne posty z tego bloga