To był bardzo ciężki tydzień.. Codzienne sesje, różne miasta, zima , która dłuży się jak co roku..
Brak słońca, szarość, posępne miny przechodniów..
Uwielbiam moment, w którym na chodnikach znów widać wiosnę..Ludzie jakby żwawsi , uśmiechnięci..Zaczynają przyglądać mi się z daleka, czasem machają z uśmiechem na ustach..Nie, nie dlatego, że jestem super zajebista..Wiosna od zawsze  kojarzy mi się z ograniczoną ilością ciuchów..a u mnie to ewidentnie widać. Nie często spotyka się chłopczycę w męskich spodniach i podkoszulku dużo za dużym eksponującym brak bielizny..Jeśli dodać do tego brak szpachli na twarzy, mamy obraz bardzo niecodziennej warszawianki..
To już są resztki mojego optymizmu, nie pomaga ulubione wino, whisky czy znajoma twarz.
Zresztą zimą bywam wycofana, prowadzę tryb samotnika, nie biegam po klubach, nie szukam na siłę czegoś co ulotne...
Tej zimy sporo pozowałam. Minął rok odkąd znów stałam się częścią tego świata..Zrobiłam ok 90 sesji..Stuknęło mi 33 lata. Nie mam pojęcia jak ja to zrobiłam. Pracuję zawodowo, pozuję, piszę. No ale tak, odpadło mi wszystko to co charakteryzuje ludzi żyjących w stadzie..Nagle okazuje się, że doba jest serio długa..
Dostaje różne wiadomości, prawie 10 lat w tym środowisku sprawiło, że przymykam oko, że robię szybki odsiew..Ale ta wiadomość zrobiła na mnie wrażenie.
Sopot, weekend i sesja..Facet nie miał pojęcia o branży, nie znał jej nawyków, poruszał się po omacku. Rozczulił mnie. Językiem pisanym, atencją, powagą i odpowiedzialnością..
Pomyślałam, że ta zima, że ludzie, nadmiar złych emocji , to co się ostatnio wokół mnie działo, to wszystko sprawiło, że postanowiłam na chwilę odpuścić..Sopot okazał się łaskawy..Skąpany w śniegu, ale łagodny i słoneczny..Cudowne miejsce tuż przy plaży, fantastyczna obsługa, spokój ..o tej porze roku można faktycznie tam wypocząć. Sesja wydawała się formalnością.
Jacek, uroczy człowiek o łagodnym sercu. Przygotował się mistrzowsko. Uwielbiam sesje nie tylko pod względem fotograficznym , ale , a może właśnie dlatego, że dają mi możliwość poznawania szalenie ciekawych ludzi..Jako samotnik, bardzo ich potrzebuję, pewnie bardziej niż Ci , którzy co tydzień biegną do klubu czy na domówkę..Są mi powietrzem, choć solidnie mnie wkurwiają. Taki właśnie był on, wyważony, intuicyjny, z dystansem..Jakby wyczuł co jest mi potrzebne.
Modelki często boją się sesji z amatorami..Dbanie o własny wyidealizowany wizerunek nie pozwała im zrobić sobie krzywdy gorszymi fotami, brakiem obróbki..Zawsze miałam to kompletnie gdzieś. Nikt nie jest w stanie ani obniżyć ani podwyższyć mojego ego, mojego myślenia i mojego lubienia mnie samej...I nie świadczy to o tym, że jestem super , zajebiście idealna..wręcz przeciwnie. Dawno temu polubiłam swoje wady, potem odkryłam zalety..To świetna szkoła. Tak samo zaczęłam podchodzić do ludzi. Nie skupiam się na szukaniu ich zalet, najpierw dostrzegam wady. To dużo ułatwia. Akceptuje je lub nie. Odwracam się na pięcia, bądź zostaję..
Bywa, że amatorów(choć ja osobiście nie lubię tego słowa, wolę hobbysta) zwyczajnie na to stać. Zresztą umówmy się, fotografowanie to nie jest tanie hobby. Popularne, ale z pewnością nie na każdą kieszeń. Dlatego, kiedy przychodzi propozycja weekendu nad morzem, w pięknym miejscu, a facet zapewnia , że wybrał Cię spośród wszystkich modelek na swój debiut pozostaje jedna myśl..no ok, może dwie. Fanaberia, albo faktycznie coś go urzekło..
Obiecana dyskrecja nie pozwala mi zdradzić nic więcej, ale życzyłabym sobie więcej takich spotkań. Konkretnych, nienachalnych, zamaszystych..Wróciłam do Warszawy naładowana pozytywną energią, obietnicą kolejnego spotkania i wiarą w złapanie bakcyla..To szalenie budujące, bo wartością dodaną do takich spotkań jest dalszy rozwój moich fotografów..to dla mnie szalenie inspirujące..Móc zaszczepić w nich tą smykałkę i wypuścić dalej..
Ten wpis jest właściwie podyktowany wspomnieniom..
Na chwilę wróciłam myślami do tego co było..Do tego co mnie nakręcało i do tego co równocześnie "zmusiło" mnie nie odejścia..
Ilość moich fotograficznych i życiowych błędów jest niezliczona...
Ale on na chwilę też stał się takim moim diamentem..Pamiętam jego pierwsze zdjęcia..Tragedia. Zaczynał fotografować, robił to kompletnie nieudolnie..Ale bardzo chciał..
Kilka wspólnych lat wystarczyło, by fotografował mnie jak nikt inny.
Pewnie już nigdy nie zwiąże się z nikim z tego światka i już nigdy nie poczuję tej lekkości migawki przy każdej sprzyjającej okazji..ale to sprawia, że te zdjęcia i on sam będą wyjątkowi...
Zdjęcia na przestrzeni kilku lat..Młoda, piękna, w długich włosach, bez tatuaży..

Fotografował:
Daniel Bednarz
(niektóre foty niestety w małej wersji)

Wrzuta muzyczna:
https://www.youtube.com/watch?v=2QTDcffpunY













Komentarze

Popularne posty z tego bloga