26.01.2018
Plener w Paplinie

Znam go od "dzieciaka"...Pamiętam jak przyjechał do mnie na fotoszopę. 19 latek z nieśmiałą buzią i jeszcze bardziej wątłymi gestami. Cichy, nieco wycofany.. Już wtedy miał fajne oko.
Zapamiętałam go, ale nie zwróciłam wtedy na niego szczególnej uwagi. Ot kolejny klient plenerów. Nie pamiętam nawet czy robił mi wtedy jakieś zdjęcia, chyba nie.
Kilka lat potem wszystko się zmieniło..jak to w życiu. Wojtek powoli stawał się dojrzałym fotografem, zauważyłam , że szuka swojego stylu, zauważyłam też na kim nieco się wzoruje..
Fotograficznie sam na sam spotkaliśmy się już wcześniej, przed plenerem w Paplinie.
Wiedziałam, że Wojtek bardzo ceni Brunona, z którym owe plenery współtworzę, postanowiłam zatem mu "pomatkować" i wkręciłam go w towarzystwo.
Młody ciągle śmieje się, że mu matkuję, co doprowadza mnie do szału, bo uświadamia mi, że dzieli nas 10 lat. Jest moim najmłodszym fotografem.
Chyba się lubimy i "czujemy". I choć oboje mamy podobny fotograficzny gust, a Wojtek daje mi wolną rękę, zawsze mam problem z naszymi zdjęciami. Być może dlatego, że dużo od niego wymagam..Więcej niż od innych.
Obserwowałam w Paplinie jak pracuje..Lubie jego skupienie i spokój. Potrafi się wyłączyć, nie szarżuje. U niego każda emocja jest na wagę złota. Wbrew pozorom mnie to pomaga. Bo choć uwielbiam prace w napięciu, kiedy stres i ciśnienie pogania, a moje zwariowane ja robi ze mną co chce..to praca w ciszy i skupieniu wyzwala we mnie kompletnie inne odczucia. Moja twarz nabiera innego wymiaru, udziela mi się spokój fotografa...
W tych zdjęciach chodziło nam o wprowadzenie iście erotycznej nutki. O to powietrze, które lubię najbardziej. Niewielu jest fotografów, którzy potrafią mnie ogarnąć. Trzeba wyczuć moją granice, moje poczucie estetyki, trzeba wyłapać punkt, w którym popłynę..bo szybko wracam, to niemalże jak pstryknięcie palcem.
Z pomocą przyszedł nam Andrzej. Uwielbiam go..Oczywiście jak na każdym z tych plenerów i tym razem zamieniłam fotografom role. Andrzej znów na chwilę stał się moim modelem. Do tej pory nie narzekał, więc zaiste stanie się to już naszą tradycją i wiosną znów "umieszczę" go gdzieś w moich kadrach.
Czy jestem zadowolona z tych zdjęć?
Chyba nigdy nie jestem do końca zadowolona..Praca z Wojtkiem to jednak ten moment, który w istocie sesji sam w sobie jest bardziej zadowalający niż końcowy efekt. To wynagradza wszystko.

Fotografował:
Wojtek Beria
Model:
Andrzej Borys

Wrzuta muzyczna:
https://www.youtube.com/watch?v=ELKbtFljucQ









Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga